Opór

Opór

Justyna Wielgus jest aktorką, choreografką, animatorką kultury. Obecnie na stałe współpracuje z Teatrem 21. W “Kuracjuszkach” odpowiada za laboratorium ruchu – pracuje z performerkami.  – Wierzę, że w naszych ciałach zapisane są historie, że dziedziczymy je nie tylko na poziomie rodzinnym, ale też kulturowym, w postaci kodów zachowań i narracji. W performerkach, które biorą udział w projekcie, próbuję odnaleźć genotyp opowieści o wspólnocie kobiet – mówi Justyna. Tych z Gołdapi i tych, które trzydzieści lat później odnajdują w tamtych wydarzeniach echa własnych doświadczeń.

Materiał teatralny jest tu wielopoziomowy. Po pierwsze, podkreśla Justyna, mamy samą historię Gołdapi i wspomnienia osadzonych w niej opozycjonistek. W “internacie” spotkały się kobiety z różnych środowisk, w różnych relacjach z otoczeniem i z bliskimi, którzy zostali na wolności.  A więc “Gołdap” – to był bardzo złożony konstrukt. Jego obrazu nie można upraszczać.  Uczestniczki projektu przeglądając materiały archiwalne, rozmawiając z byłymi internowanymi oraz ćwicząc i pracując teatralnie, zadają pytanie: jak ta wspólnota/różnota była skonstruowana? I czy faktycznie dziś możemy czerpać z jej doświadczeń?

Po drugie – materiałem do pracy jest też pamięć jako archiwum, które nosimy w sobie. Justyna: Grupa, która pracuje nad “Kuracjuszkami”, weszła w ten proces z własnymi doświadczeniami – zarówno w obszarze teatru, jak i aktywizmu i społecznego “nieposłuszeństwa”. Jednocześnie – podobnie jak internowane – w tej mikrowspólnocie różnią się od siebie (choć tych różnic jest zdecydowanie mniej, niż w przypadku kilkuset internowanych).

Historii internowanych w Gołdapi nie należy spłaszczać, przykrywać jej słowami “bohaterstwo”, “poświęcenie”. Jest inne słowo-klucz, które otwiera kolejne wątki. To „opór”. – Stawianie oporu nie oznacza mówienia “jestem mocna”, “nie boję się”. Opór to umiejętne zarządzanie słabościami: bezradnością – bo jestem uziemiona, lękiem – bo nie wiem, ile to wszystko potrwa, tęsknotą za bliskimi – mówi Justyna Wielgus.  Wychodząc od tych słabości, kobiety internowane w Gołdapi nie pozwalały, by przyczyniły się one do ich złamania. We wspomnieniach powracają obrazy silnej, wspierającej się wspólnoty, wykładów, wspólnych ćwiczeń, a także akcji protestacyjnych, które realizowały podczas internowania. Wszystko po to,  by nie dać się uziemić ostatecznie, nie dać tęsknocie i lękowi zdominować myśli.

i  dodaje: – to są tak mocne obrazy i historie, że im więcej o nich myślę, tym jestem pewniejsza: trzeba je opowiedzieć surowo, niemal ateatralnie. Jesteśmy w to zanurzone tak mocno, że potrzebujemy czasu, by nabrać dystansu i szukać w teatrze najbardziej adekwatnych form. Na razie – dajmy wybrzmieć opowieściom.

Close Menu