Koszula

Koszula

Zanim tu przyjechałam, przejrzałam swoje pamiątki, listy i zapiski z pierdla – z regularnego więzienia we Wrocławiu i z obozu dla internowanych kobiet w Gołdapi.

Chciałam odświeżyć pamięć, bo wszystkie złe wspomnienia w mojej głowie schowałam do szuflady i zamknęłam na klucz. A w bieżącej pamięci trzymam tylko pozytywne obrazy: jak się tam nawzajem wspierałyśmy, ile się naśpiewałyśmy piosenek, jak obśmiewałyśmy ubeków. I jak nas ta wspólna niedola zbliżyła do siebie – przyjaźnie pozostały do dziś. Tylko te sny… Zaczęły się już w pierdlu i były bardzo intensywne przez długie lata. Za każdym razem podobny schemat: ktoś mnie śledzi, goni, wpadam w obławy umundurowanej milicji czy cywilnych ubeków, nie mam dokąd uciec, znikąd pomocy; zapada ciemność i mgła, w której nic nie widać, nie ma wyjścia. Budzę się zlana potem, często z krzykiem. Te sny zdarzają się i dzisiaj, szczególnie wtedy gdy wracam myślami do tamtych dni. Mają nieco inną formę, ale podobny finał: znajduję się w jakiejś matni, bez szans na pomoc, bez drogi wyjścia… Nawet smartfon z GPS nie pomaga i żaden numer do bliskich nie odpowiada. I znowu ciemność i mgła…

Pamiętam psy. Wycie psów. Te, szczególnie nocne, ujadania psów głęboko wryły mi się w pamięć. Były częścią moich koszmarnych snów już we Wrocławiu, w pierdlu. A ja tak lubię psy.  

Jeszcze w więzieniu, przed Gołdapią, zaczęłam robić na drutach sweter. Biało-czerwony. I potem tuż przed końcem prułam go i zaczynałam jeszcze raz. Z internatu wypuścili mnie, jak kończyłam trzecią wersję swetra. Była najładniejsza.

Anna Skrzeszewska na tym zdjęciu trzyma więzienną koszulę, jeszcze z odsiadki we Wrocławiu. Tę koszulę musiała zakładać na noc, a ubranie, złożone w kostkę, wystawiać przed celę. Anna zabrała ją ze sobą do Gołdapi i  tam wyszyła na niej napis “Solidarność”.

Close Menu